środa, 17 czerwca 2009

"Podróżuj z głową"

Jak zorganizować sobie urlop, by osiągnąć maksimum przyjemności przy minimum wysiłku?

Przygotowanie do wyjazdu - zacznijmy od opracowania trasy marszruty. Fot. striatic, Flickr, CC by SA

Samotne lub z rodziną i przyjaciółmi podróżowanie po Europie, najchętniej własnym samochodem, staje się wśród Polaków coraz popularniejszym sposobem spędzania wolnego czasu. Oto nasze rady, jak uchronić się przed niepotrzebnymi wydatkami, stratą czasu, a także kłopotami.
Przygotuj wyjazd
Przede wszystkim pomyśleć należy o noclegach. Jeżeli będziemy dużo się przemieszczać, warto zadbać o nie z dużym wyprzedzeniem, bowiem latem o tanie i dobre spanie wcale nie jest łatwo. A bywają miejsca, w których sensowny (niedrogi, dobrze położony) hotel trzeba rezerwować nawet pół roku wcześniej (np. Wenecja). Jest kilka stron internetowych (www.all-hotels.com, www.booking.com, www.hotels.com, www.ratestgo.com – hotelowe okazje na ostatnią chwilę, www.hostelworld.com), które w swej ofercie mają coś na każdą kieszeń i w niemal w każdym zakątku Europy. Można tam wybierać między hotelami według różnych kryteriów (cena, liczba gwiazdek, lokalizacja, terminy, odległość od interesującego nas miejsca, a nawet według stopnia zadowolenia dotychczasowych klientów). Niektóre międzynarodowe serwisy umieszczają informacje w języku polskim (np. www. booking. com). Warto przyjrzeć się możliwościom tańszych sieci hotelowych, takich jak Formule 1 (www.hotelformule1.com) czy Etap (www.etaphotel.com).
Ale są jeszcze tańsze możliwości przenocowania: skromne hotele typu B&B (czyli „bed and breakfast”, łóżko i śniadanie), hostele, schroniska młodzieżowe, pensjonaty oraz kwatery prywatne. Te ostatnie szczególnie gęstą siecią otaczają regiony turystyczne i znane uzdrowiska. Na przykład w Niemczech można za 30 euro znaleźć przyjemny nocleg dla dwóch osób z miłym, choć skromnym śniadaniem. Można też przycupnąć na kempingu, nawet gdy nie mamy własnego namiotu. Wiele prowadzi bowiem wynajem namiotów, a także przyczep kempingowych, a bywa, że i skromnych bungalowów. I wreszcie portale społeczności podróżniczych, które pośredniczą w wymianie darmowych noclegów w myśl zasady: ja tobie, ty komuś, ktoś mnie (dwa najbardziej znane to: www.polski.hospitalityclub.org/indexpol.htm i www.couchsurfing.com).
Przygotowanie do wyjazdu to także opracowanie trasy marszruty. Tu nieocenione mogą się okazać portale (np. www.viamichelin.com, www.map24pl), które nie tylko w okamgnieniu obliczą odległości między dowolnymi punktami w Europie, nie tylko rozpiszą szczegółowo trasę, ale też zaproponują najlepszą, według zadanych kryteriów (najszybsza, najkrótsza, najciekawsza widokowo, najtańsza).
I wreszcie wiedza niezbędna do lepszego poznania nowych miejsc. Na rynku jest ogromny wybór przeróżnych przewodników, bedekerów, poradników dla podróżujących. Warto zajrzeć na www.msz.gov.pl – to przewodnik zawierający pożyteczne informacje o wielu krajach i przestrogi, przygotowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Skorzystajmy też z internetowych forów dyskusyjnych poświęconych turystyce. Na przykład na portalu „Gazety Wyborczej” znajdziemy ponad 220 tys. wypowiedzi, opinii, przestróg, tych najcenniejszych, bo przekazanych przez takich samych jak my podróżników.
Przez granice
Od czasu wejścia do strefy Schengen podróżować (szczególnie na zachód, południe i północ kontynentu) jest łatwiej. Jednak fakt, że nie musimy na granicy wyciągać paszportu (lub dowodu osobistego), nie oznacza, że nie musimy go mieć przy sobie. Kontrole są wyrywkowe, ale za to lotne; służby celne mają prawo zatrzymać nas w każdym miejscu w głębi kraju, sprawdzić dokumenty i zażądać otwarcia bagażnika. Warto o tym pamiętać, jak również i o tym, że nawet w zjednoczonej Europie utrzymywane są limity na przewóz pewnych towarów. Nie można zabierać ze sobą więcej niż 800 sztuk papierosów (do Finlandii, Szwecji i Danii – zaledwie 200) i więcej niż 10 litrów wódki. Zaś wracając z Włoch czy Francji nie przekraczać normy 90 litrów wywożonego wina. Co do reszty towarów obowiązuje niejasna, ale zdroworozsądkowa zasada ilości „na potrzeby własne”. A zatem np. cztery telewizory mogą wzbudzić niepokój celników. I jeszcze jedna ważna informacja: strefa Schengen nie pokrywa się z granicami Unii Europejskiej. Zasady wolnego wjazdu i wyjazdu nie dotyczą więc Wielkiej Brytanii i Irlandii (na ich własne życzenie) oraz Bułgarii, Cypru i Rumunii (jeszcze nie przystąpiły). Rozszerzona jest natomiast o Islandię i Norwegię.
Nie wszędzie jednak przekraczamy granice tak, jak byśmy jechali z Katowic do Chorzowa. Ciągle jeszcze musimy wyciągać paszporty przy wjeździe m.in. do Albanii, Chorwacji, Serbii i na Ukrainę, do Rosji i na Białoruś zaś trzeba mieć wizę wjazdową.
W drogę za granicę warto zabrać dodatkowo kserokopie naszych dokumentów na wypadek, gdyby oryginały zaginęły lub je skradziono. Ale warto też zadbać o nowe dokumenty, których być może dotychczas nie nosiliśmy w portfelu. Przede wszystkim o Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego, czyli międzynarodowy dokument potwierdzający, że w swoim kraju jesteśmy uprawnieni do świadczeń zdrowotnych, a nasz ubezpieczyciel pokryje koszty leczenia za granicą. Oczywiście tylko te wynikające z nagłych przypadków losowych. Ten niezwykle pożyteczny dokument wydają oddziały NFZ. A obowiązuje w krajach Unii oraz w Szwajcarii, Islandii, Liechtensteinie i Norwegii.
Z kolei młodzi ludzie mogą postarać się o druczek ISIC, czyli Międzynarodową Legitymację Studencką. Umożliwia ona otrzymanie zniżki w kilkudziesięciu tysiącach miejsc na świecie: hotelach, schroniskach, restauracjach, w transporcie i muzeach. Wbrew nazwie mogą ją otrzymać także uczniowie gimnazjów i liceów. Pożyteczna jest także karta „Euro < 26”, której posiadacze mają zniżki na ponad 100 tys. produktów i usług (znów – wbrew nazwie – wydawana do 30 r.ż.).
Bliskie spotkania z drogówką
Zmartwienie pierwsze to ewentualny mandat. Ktoś kiedyś dobrze radził: za granicą należy jeździć bardziej poprawnie niż miejscowi. Oczywiście najłatwiej wpaść na przekroczeniu prędkości. A pamiętać należy, że niektóre kraje (np. Niemcy czy Szwajcaria) wręcz naszpikowane są już, szczególnie w miastach, fotoradarami. Zresztą w różnych krajach policja drogowa zwraca szczególną uwagę na różne wykroczenia. W Niemczech może być nam darowane przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 10 km (w Szwajcarii już nie), ale za to zaskakująco ostro karana jest tzw. jazda na zderzaku innego auta (mandaty do 300 euro). Niemcy mogą też ukarać za zbyt przeładowany samochód. W Szwajcarii mandat czeka nas za przewożenie... (choćby w bagażniku) gazu łzawiącego lub „noża bojowego”, do Austrii lepiej nie wjeżdżać z CB radiem (lub choćby z niezdemontowaną anteną). I nie próbować oszukiwać na winietce; za posługiwanie się jej podróbką zapłacimy aż 4 tys. euro! Wszędzie dość solidarnie tępione są antyradary i to nie tylko te podłączone, ale w ogóle znajdujące się w samochodzie. Przepisy drogowe niezwykle zaostrzyli Czesi. Teraz duże mandaty (do 20 tys. koron) grożą za przekroczenie prędkości i jazdę po alkoholu.
No właśnie, czy możemy jechać po jednym piwie? Rozpiętość tolerancji jest spora. W niektórych krajach (Chorwacja, Czechy) alkomat musi wskazywać absolutne 0. Na drugim końcu sytuuje się Wielka Brytania, gdzie dopuszcza się stężenie alkoholu we krwi do 0,8 promila. W większości krajów, do których wiodą turystyczne szlaki (Francja, Grecja, Beneluks, Hiszpania, Włochy, Portugalia), granica wynosi 0,5 promila, w Niemczech zaś – 0,3.
Wiele emocji budzą zawsze mandaty wystawiane za brak odpowiedniego wyposażenia samochodów. I tu zarówno przepisy jak i praktyka w poszczególnych krajach wyglądają bardzo różnie. Dość liberalni są Francuzi czy Włosi, ale już nie Szwajcarzy. Warto więc poszukać szczegółowych informacji w Internecie. Tym bardziej że niekiedy może czekać nas spore zaskoczenie. Karany mandatem jest nie tylko – co oczywiste – brak apteczki, gaśnicy, trójkąta odblaskowego, specjalnych siedzeń dla dzieci czy odblaskowych kamizelek (na Słowacji trzeba mieć ich na wyposażeniu tyle, ile jest miejsc w samochodzie!), ale także brak zapasowych żarówek, bezpieczników, klucza do kół (wiele przydatnych informacji na ten temat na stronie www.pzmtravel.com.pl).
Uwaga! Wszędzie za granicą mandaty płacimy gotówką lub kartą kredytową. Jeżeli nie mamy odpowiedniej kwoty, musimy się liczyć z dodatkowymi retorsjami. Niektóre policje drogowe (Niemcy, Austria) pobierają zastaw w postaci rzeczowej: aparatów fotograficznych, kamer, GPS. Gdzie indziej rekwirują prawo jazdy (Grecja), a nawet odprowadzają samochód na policyjny parking (Włochy).
Benzyna i opłaty za przejazdy
Ceny benzyny w ostatnich miesiącach podlegają dość dynamicznym zmianom i nie wiadomo, jak ich wysokość z czerwca będzie się miała do wysokości pod koniec sierpnia. Dlatego o wiele ważniejsze wydają się różnice w cenach pomiędzy poszczególnymi krajami, czyli odpowiedź na pytanie, czy warto zatankować do pełna raczej przed przekroczeniem granicy, czy już po drugiej stronie.
Zdecydowanie najmniej uderzy nas po kieszeni wizyta na stacji benzynowej w Rosji i na Białorusi, ale nie są to raczej kraje, do których Polacy masowo ruszaliby na wakacje. Względnie tanio jest też na Ukrainie, w Czarnogórze i Rumunii, z krajów Europy Zachodniej: w Szwajcarii, Irlandii, Luksemburgu, Hiszpanii. Kolejna grupa państw o średnich cenach to Austria, Czechy, Bułgaria, Chorwacja, Grecja, Francja. Natomiast najwyższych rachunków spodziewać się możemy we Włoszech, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Finlandii, Portugalii, Norwegii (ciekawe jak na eksportera ropy), Belgii i Holandii. Listę zamyka – z cenami zdecydowanie najwyższymi – Turcja.
Drugi poważny wysiłek finansowy, którego raczej nie unikniemy podczas podróży po Europie, to opłaty za przejazd autostradami lub trasami szybkiego ruchu. Tu obowiązują zasadniczo trzy podstawowe systemy. W niektórych krajach nie płacimy nic. Tak jest w Luksemburgu, Niemczech, Belgii, Danii, Holandii, Szwecji, Irlandii i w Wielkiej Brytanii. Podobnie w Rosji, Mołdawii, na Ukrainie i Białorusi, ale w tych krajach obowiązują stałe tzw. opłaty graniczne czy też ekologiczne.
W części krajów przyjęto system winietek naklejanych na przednią szybę samochodu (uwaga! miejsce naklejenia też jest ważne). Przyjęto różne rozwiązania. W Austrii dostępne są winietki na 10 dni, dwa miesiące i na rok, w Czechach i Bułgarii – na tydzień, miesiąc i rok, na Węgrzech – na 4, 10 lub 30 dni. W Szwajcarii tylko na 14 miesięcy! Ceny są bardzo zróżnicowane. W Bułgarii za (optymalną na urlop) miesięczną winietę zapłacimy równowartość 20 zł, w Czechach – 42 zł, w Austrii za 10-dniową – 27 zł.
I wreszcie kraje, w których płacimy każdorazowo (gotówką lub specjalną kartą elektroniczną) za faktycznie przejechane po autostradzie kilometry. Tak jest we Francji, Włoszech, Chorwacji, Grecji, Hiszpanii, Norwegii, Portugalii, Turcji, Macedonii, Serbii i Słowenii. Niekiedy potrafią się z tego uzbierać spore kwoty. I tak np. droga z Mediolanu do Neapolu kosztować nas będzie ponad 50 euro, a z Paryża do Cannes – aż 60 euro!
Niezależnie od tego, czy autostrady są bezpłatne, płatne czy też obowiązują winietki, w wielu krajach obowiązują dodatkowe opłaty za przejazdy tunelami, wiaduktami, tzw. trasami widokowymi lub wysokogórskimi, mostami. Niekiedy są to spore koszty, jak np. w Tunel du Mont Blanc (32 euro) lub na moście Oresund łączącym Danię ze Szwecją (32 euro). Z takimi ekstrawydatkami najczęściej spotkać się możemy w Austrii, Szwajcarii i Francji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz